-Uspokój się Louis i usiądź!-Cowell macha na niego dłonią, ale Lou wcale nie zamierza się uspokoić, znam dobrze ten wyraz twarzy.
-Ty mi tu kurwa nie mów o spokoju!-uderza pięścią w biurko wujaszka.-Dopiero zaczynamy jedną trasę! Czy ty kurwa rozumiesz, że rozstaje się z córką na cały rok?! Jeszcze masz czelność wspominać o kolejnej trasie, która ma trwać kolejne pół roku?-Lou chaotycznie składa zdania i żwawo gestykuluje.-Tu się jebnij chuju, razem z tym swoim zarządem! Wszyscy jesteście siebie warci!
Louis wychodzi trzaskając drzwiami. Śpiąca do tej pory Darcy zaczyna kwilić i wiercić się w nosidełku. Bez namysłu biorę ją i zaczynam cicho nucić jej do ucha bliżej nieokreśloną melodię aby na powrót zasnęła.
-Przemyślcie to jeszcze chłopaki. To dla was wielka szansa.-Cowell zwraca się do mnie i pozostałych.
-Simon, nie wiem dlaczego właśnie ciebie wybrali abyś nam to przekazał, bo masz naprawdę niewiele z nami wspólnego od czasów x-Factora, ale to na pewno nie był dobry wybór.-Liam kręci głową.-Możesz im przekazać, że ta trasa nie ma sensu. Tracicie tylko czas.
Mój przyjaciel jest jak zwykle spokojny i opanowany, nie rozumiem jego postawy. We mnie wręcz się wzbiera gniew i mam ochotę tak samo jak Louis powiedzieć co myślę na ten temat, ale wiem, że Simon jest temu wszystkiemu Bogu ducha winien. Powoli odkładam małą do nosidełka. Liam, Zayn i Niall wychodzą. Cowell natomiast stoi z wzrokiem utkwionym za oknem popijając jakiś alkohol.
-Harry, jesteście ze Louisem bardzo zżyci, może ty przemówisz mu do rozsądku. Jeśli on się zgodzi to chłopcy też. Wiem, że nie chcecie robić mu przykrości rozdzielając go z córką. No i pomyśl Harry, mielibyście tyle czasu dla siebie z Tomlinsonem.-Simon obrócił się w moją stronę.
-Wiedziałem od początku, że jesteś skurwielem, ale nie sądziłem, że będziesz próbował oddziaływać na moje uczucia tylko po to by na tym dobrze zarobić.-zabrałem swoje rzeczy oraz Darcy po czym wyszedłem.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi i odetchnąłem. Mogłem się spodziewać, że z czasem ten cholerny Modest będzie się posuwał do coraz gorszych środków by przekonać nas do swoich racji. Żałuję, że podpisaliśmy z nimi umowę, ale to wszystko działo się tak szybko. Skończył się x-Factor. Mimo, że zajęliśmy trzecie miejsce, obiecaliśmy sobie, że się nie poddamy, że zawalczymy o swoje marzenia. Byliśmy młodzi, niedoświadczeni, niewiele wiedzieliśmy o tym całym świecie show biznesu. Wtedy pojawili się oni, przedstawiciele Modest, zaproponowali, że wypromują nas, że pomogą podbić świat. Na początku współpraca z nimi wydawała się nam naprawdę obiecująca. Kilka dni po ich propozycji podpisaliśmy z nimi kontrakt na trzy lata. Wszystko toczyło się bardzo szybko. Pierwsza płyta, trasa...ale pomiędzy tym wszystkim zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Louis zaczął spotykać się z Eleanor, nie odzywał się do mnie, a ja nie mogłem złapać z nim kontaktu. Byłem zrozpaczony, nie wiedziałem co się dzieje. Myślałem, że wszystko już pomiędzy nami skończone kiedy w końcu Lou się odezwał. Musiał uciec się do podstępu by mi to wszystko wytłumaczyć. To zdecydowanie nie było normalne, że oni bez przerwy nas kontrolowali i ograniczali. Sprawdzali wszystko, nie mogliśmy mówić czy pisać czegoś co mogłoby się im nie spodobać. To oni decydowali o tym z kim się spotykaliśmy czy gdzie wychodziliśmy. Jednym słowem to była kompletna paranoja, a my znaleźliśmy się w samej jej centrum. Na szczęście półtora roku temu sprzeciwiliśmy się i wywalczyliśmy trochę prywatności. Jednak mimo to wciąż musimy się ukrywać z Louisem, a on do końca kontraktu z Modest nie może przerwać małżeństwa z El. Zostało nam siedem miesięcy, ale jest coraz trudniej. Odkąd Darcy skończyła roczek i zaczęła nieco rozumieć, Lou coraz bardziej się waha nad zostawieniem Eleanor. Wciąż zapewnia, że kocha mnie nad życie, ale niestety jest także jego córeczka, a on nie chce by straciła szanse na normalną rodzinę. Rozumiem go, ale czuję się z tym źle. W końcu ile można żyć w tym jebanym trójkącie i ciągle się ukrywać. Cały czas płacę za błąd Louisa. To, że jeden jedyny raz przespał się z El wywróciło nasz świat. Wciąż to kryję, ale mam żal do niego za to. Wiem, że byliśmy wtedy pokłóceni, wiem, że był pijany, wiem, że niewiele z tego wiedział, a Eleanor go uwiodła, ale to nie zmienia faktu, że mnie zdradził. Wybaczyłem mu, bo moja miłość do niego jest o wiele większa niż żal i ból, który noszę w sercu. Jednak nigdy nie będzie tak jak planowaliśmy kiedy odkryliśmy, że jesteśmy w sobie bezwarunkowo zakochani. Wtedy byliśmy młodzi i wierzyliśmy, że mamy cały świat u stóp, a nasza miłość wszystko zwycięży, ale jeden cholerny błąd zrujnował to wszystko.
***
Wracaliśmy w zupełnej ciszy do domu Louisa. Darcy leżała w swoim nosidełku bawiąc się lalką. Widziałem, że Lou zaciska mocno dłoń na kierownicy, nadal był wkurwiony. Chciałbym go pocieszyć, ale sam nie czułem się lepiej. Te wszystkie przemyślenia po wyjściu z gabinetu Cowella sprowadziły do tego, że miałem chujowy humor, a co najgorsze wzbierała we mnie ogromna chęć wyrzucenia Louisowi tego co czuję. Na szczęście kontrolowałem się i zdawałem sprawę, że to nie najlepszy moment na taką rozmowę. Podjechaliśmy pod dom Louisa, on wyłączył silnik i złożył dłonie na swoich udach. Wyglądał tak jakby chciał coś powiedzieć lecz nie mógł się w sobie przemóc. No cóż, nie będę czekał aż w końcu odwidzi mu się milczenie. Wysiadłem z samochodu i skierowałem się w stronę furtki. Nie zamierzałem tutaj zostać, nie teraz kiedy czułem, że nie wytrzymam i powiem za dużo. Dla kogoś z boku mogło wyglądać to jak coś śmiesznego. Niby jesteśmy pokłóceni, niby nie odzywamy się do siebie,ale przecież nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa.
-Zajebiście! Teraz zamierzasz mnie zostawić?!-usłyszałem za sobą i przystanąłem.
Nie odezwałem się ani nie obróciłem, po prostu stałem patrząc przed siebie.
-Kiedy ja najbardziej cię potrzebuje ty sobie pójdziesz! Ale proszę idź sobie! Wcale nie zamierzam cię zatrzymywać!-nawet nie musiałem na niego patrzeć żeby wiedzieć jaki ma wyraz twarzy.
-Gówno wiesz Louis! Kiedy ja cię potrzebowałem ty pieprzyłeś Eleanor! Więc nie wypominaj mi teraz, że cię zostawiam!-wybuchnąłem.
-A więc o to chodzi?! Ciągle masz żal o to co tłumaczyłem ci tyle razy?-podszedł bliżej.
-Tłumaczyłeś i chuj z tego! Wszystko rozumiem, ale to nie zmieni faktu, że spierdoliłeś cały nasz świat!
-Tak, złóż wszystko na mnie! Bo oczywiście to ja wtedy rzucałem się do ciebie o to, że spędziłeś jeden dzień świąt z Eleanor!
-To, że byłem zły to nie znaczy, że musiałeś się upijać i pierdolić tą sukę!
-Nie mów tak o matce mojego dziecka!
-A więc teraz zamierzasz jej jeszcze bronić! Wiesz co Louis? Mam to w dupie! Możesz sobie lecieć do niej! Nawet teraz! Jej łóżko zapewne wciąż jest dla ciebie otwarte! Między nami wszystko skończone!
Nawet nie zauważyłem kiedy Lou podszedł do mnie. Niestety zanim zdążyłem to zarejestrować poczułem jak zaczyna piec mnie policzek. Wypuściłem powietrze, rzuciłem pogardzające spojrzenie Louisowi i odwróciłem się na pięcie.
-Harry, nie! Ja... ja przepraszam!-szarpnął mnie za ramię.
-Spierdalaj, dam sobie radę bez ciebie!-ruszyłem przed siebie biegiem zostawiając Louisa samego.
To zbyt dużo jak na dzisiaj.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Louis i Harry się pokłócili, a uwierzcie mi, to nie szybko się skończy. Mogę Wam zdradzić, że dojdzie do czegoś okropnego i dopiero wtedy Lou się ocknie, i zrozumie co tak naprawdę jest dla niego ważne. Ups..chyba jednak za dużo zdradziłam ;/.
Rozdział wyszedł jakiś taki, średnio mi się podoba, ale nie miałam siły usuwać tego i pisać od początku. Niestety i tak sporo czasu czekaliście więc dodaje. Dziękuję za te wszystkie komentarze, chodź czuję, że stać Was na więcej i chciałabym żeby każda osoba która to przeczytała dodała swój komentarz. Kocham Was xx
PS Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły, ale siostra mnie piekliła żebym zeszła z komputera ;D
PS Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły, ale siostra mnie piekliła żebym zeszła z komputera ;D
Łapcie mojego Twittera:
@gwalceekran
Jeśli tylko chcecie mogę Was informować o nowych rozdziałach.
Natalia