-Harry? Skarbie, co się stało?-słyszę Jego głos, a mój płacz w jednej chwili ucicha.
Zabieram z twarzy poduszkę i odgarniam dłonią zmierzwione włosy. On siedzi już obok mnie marszcząc czoło ze zmartwienia.
-Jesteś...-z moich ust wydobywa się szept.
-A dlaczego miało by mnie nie być?-pyta zdziwiony.
-Myślałem, że wróciłeś do żony i córki.-mówię z bólem w sercu.
On milczy. Chyba czuje, że cokolwiek powie nie będzie to najlepsze w tej sytuacji. Cisza jest jedynym ratunkiem. Układam głowę na białej poduszce nie spuszczając wzroku z Niego. Trwa to dłuższą chwilę. W końcu On chowa speszone spojrzenie i wstaje.
-Masz ochotę na śniadanie?-pyta, czule się do mnie uśmiechając, tym samym wzbudzając we mnie kurewskie pożądanie.
-Z tobą zawsze.-wstaje i przechodząc obok niego delikatnie muskam go w usta.
Odchodzę w stronę łazienki by wziąć prysznic, ale widzę, że on jeszcze tam stoi, z przymkniętymi powiekami. Przez chwilę zastanawiam się dlaczego to robi, a potem przypominam sobie, że tak dawno go nie całowałem z wiadomych dla nas obojga powodów. Na moją twarz wpełza szeroki uśmiech. Oblizuje wargi by jeszcze raz poczuć ten słodki smak jego ust.

Wchodzę do łazienki i mimo wcześniejszych zamiarów kieruję się w stronę wanny. Puszczam wodę i wlewam płyn do kąpieli by wytworzyła się piana. Ściągam swoje białe bokserki i wrzucam je do kosza na brudy. Przyglądam się sobie w lustrze. Mam nieco podpuchnięte oczy, zapewne od płaczu. Jednak mimo tego uśmiecham się do swojego odbicia. Nie potrafię nie być szczęśliwy kiedy wiem, że On jest tam na dole i robi dla mnie śniadanie. Wykraczam ze swojego świata i zakręcam wodę. Wchodzę do wanny. Zanurzam się po samą głowę i czuję jak moje ciało się relaksuje. Tego potrzebowałem. Nagle słyszę ciche, nieśmiałe pukanie do drzwi.
-Mogę wejść Harry?-rozbrzmiewa Jego głos.
-Pewnie. Coś się stało?-podnoszę się do pozycji siedzącej.
-Nie, nic się nie stało. Przyszedłem zapytać na co masz ochotę?-wchodzi do łazienki z paczką ciastek.

-Zjem co zrobisz. Przecież o tym wiesz.-sięgam po cytrynowy szampon do włosów.
-Myślałem, że będziesz miał jakieś specjalne życzenie. Sądząc po wyglądzie twojej kuchni ostatnio nie jadłeś nić prócz płatków i zupek w proszku.-mówi zmartwiony, a ja spoglądam na niego wmasowując szampon w swoje nieokiełznane loki.
-No cóż, nie miałem czasu.-wzruszam ramionami.
-Martwię się o ciebie Harry.-przysiada na brzegu wanny.-To przez to, że cię opuściłem na te kilka dni, wyglądałeś wczoraj jak siedem nieszczęść, mam rację?
Chowam wzrok wstydząc się tego.
-Nie mogłem na Ciebie patrzeć. Wyglądałeś tak żałośnie.-kręci głową.-Przepraszam, że wyjechałem bez słowa. Niestety muszę zachowywać pozory normalności i uważałem wakacje z rodziną za konieczność, zwłaszcza, że niedługo zaczynamy trasę. Chcę jak najwięcej czasu spędzić z małą przed wyjazdem do Stanów. Chyba mnie rozumiesz, prawda?
-Jak mógłbym nie rozumieć, sam namawiałem cię do tego. Szkoda mi Darcy, właściwie dlaczego nie mógł byś zabrać ją ze sobą?-uwielbiam tego małego szkraba.
-Przecież wiesz, że ona się nie zgodzi.-jak zwykle unika jej imienia przy mnie.
-A gdybyś zabrał też ją?-mam nikłą nadzieję, że jednak Darcy poleci z nami.
-Rozmawialiśmy o tym, ale wykręca się pracą. Zresztą nie chce żebyś cierpiał przeze mnie Hazz.-przykłada do mojego policzka rozgrzaną dłoń.
Nie mogę się powstrzymać i przytrzymuję jego rękę na dłuższą chwilę, a potem wracam do spłukiwania szamponu z włosów.
-Kiedy skończysz przyjdź do kuchni.-mówi i wychodzi.
Jeszcze kilkanaście minut spędzam w wannie, a później owinięty jedynie w czerwony ręcznik wokół bioder wracam do sypialni. Nakładam szybko na siebie czarne bokserki Calvin Klein, koszulę w kratę i ciemne, obcisłe rurki. Boso dreptam na dół po schodach, do kuchni. Wchodzę cicho i siadam na krześle. Mój słodki BooBear tańczy robiąc jajecznicę. Najcudowniejszy widok na świecie. Kiedy zakręca pupą, nie wytrzymuje i wybucham śmiechem.

-Oh..Harry. Dobrze, że już przyszedłeś.-jego twarz przykrywa rumieniec.
Podchodzi do stołu i nakłada jajecznicę na wcześniej przygotowane talerze.
-Powinieneś zostać tancerzem. Z taką pupą zrobiłbyś furorę.-podchodzę do niego i całuję w szyję.
-Przestań, bo mnie zawstydzasz.-omija mnie i zanosi brudną patelnię do zlewu.
Siadam do stołu i napawam się zapachem gorącego śniadania.
-Tak, tak. W końcu zjesz coś dobrego.-siada naprzeciwko mnie.
-Dziękuję Lou, że jesteś. Przynajmniej dzisiaj.-nachylam się i całuję go w policzek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TADAM TADAM! HAHAHAHAH
Jest i kolejny rozdział. Chyba trochę dłuższy, może ciekawszy, zresztą, sami oceńcie. Nie ukrywam, że jestem zadowolona, że pod rozdziałem pierwszym widnieje 3 komentarze. To już coś na dobry początek. Mam nadzieję, że ich liczba już tylko przybędzie, a nie zmniejszy się. Chyba przesadziłam trochę z gifami w tym rozdziale, ale aż szkoda ich usuwać, są takie śliczne *_________*. Piszcie jak Wam się podoba mój własnoręcznie zrobiony nagłówek BUHAHAHA. Także tego, do następnego, c'nie?
Łapcie mojego Twittera:
@gwalceekran
Jeśli tylko chcecie mogę Was informować o nowych rozdziałach.
Natalia
Piękne *.*
OdpowiedzUsuńJak mogłaś pisać, że przesadziłaś z gifami.?!
Są zarąbiste.!!
I to musknięcie. *____*
Cud miód i malina.!!
Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;x
Twoja Czytelniczka. ♥
patologia :o
OdpowiedzUsuńcoś się stało? :)
Usuńvkjwbdvbwd *.*
OdpowiedzUsuńtakże.. k*rwa pisz szybciej!
Kocham Cię! <33
ale mnie zaskoczylas z ta zona i corka : o
OdpowiedzUsuńpisz szybko kolejny!!!!!!
swietnie piszesz <3
przeszłam zawał czytając o żonie i córce, masakra biedny hazz, czekam na następn, jakbyś mogła napisz do mnie na tt @iron_zayn;3
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Wspaniałe. : D
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz rozdział świetny
OdpowiedzUsuńBosko! Pisz szybko nn! I nie przejmuj się tym anonimem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zapowiada się całkiem ciekawie :) Gify nie są złe, pasują!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na Ziam'a do siebie: http://ziam-onedirection.blogspot.com/ x